środa, 5 lutego 2014

Rozdział 2

 ~ Piątek 9;00,szkoła ~ 
    Oliwia  ~Siedzę w ławce na historii obok Dominiki,nie mogę się skupić.Ciągle myślę o wczorajszym dniu ,o tym co zobaczyłam i jakie "zajebiste" będą teraz najbliższe dwa lata.Dotychczas moje życie było "normalne"... noo prawie normalne.Zagapiłam się na duży, biały i niestarannie napisany napis na tablicy... 
         ~ "Oliwia ! Do odpowiedzi !"- zabrzmiał głos pani Mercer. 
~Na te słowa włosy stanęły mi dęba.Przez ostatni tydzień nie skupiałam się zbytnio na lekcji ,chociaż dopiero wczoraj poznałam prawdę.  
~  Niechętnie podeszłam do tablicy i zaczęłam pisać działanie algebraiczne wybrane przez panią.W prawdzie nie wyszło mi to gorzej niż zwykle.Dostałam tróję.Usiadłam w ławce obok Dominiki.
~Znów zatopiłam się w swoich myślach...ale nie na długo.Nagle obok reki Dominiki dostrzegłam żyletkę... W sumie to nie było dla mnie takie dziwne ,ale sądziłam ,że taka popularna dziewczyna nie ma takich problemów jak ja ...żeby się okaleczać.Chwilowo zrobiło mi się jej żal ,ale zrozumiałam ,że dzięki temu nie myśli o problemach... 

~ Piątek,18;30,dom~ 
      Siedzę sama w swoim pokoju.Lekcje już odrobione , wypracowanie napisane.Włączyłam mojego starego białego samsunga i zalogowałam się na Facebooka.Wesołe zdjęcia znajomych ze szkoły irytowały mnie.Każdy profil był zapełniony różnymi wesołymi newsami i zdjęciami. 
      ~Tylko ja jestem nieszczęśliwa...-pomyślałam.
Nagle do pokoju wbił Łukasz. 
        ~ Hej Oliwka! Yhyyym... Kiedy wychodzisz na ten twój dancehall ?
~Zaraz.Uuuh...już muszę biegnąć ...spóźnie się ! A tak w ogóle czemu pytasz ?
  ~Hmmm...Bo chciałem cię zawieść ale chyba jednak nie będę mógł.To leć ! Nara ! 
             ~Nara...-Odpowiedziałam i pobiegłam w stronę hali tanecznej.
~On coś kitował...-pomyślałam... 
             
          ~21;00,dom~
             Jestem niedaleko domu.Słyszę jakąś głośną muzykę...ale jak przez mgłę.Wchodzę do domu... I nie mogę uwierzyć w to co widzę... 

Oszołomiona wchodzę po cichu do domu. ~CO TO MA ZNACZYĆ ?! - Krzyknęłam poszukując wzrokiem Łukasza.Ale pudło.Nie ma go na dole... Schodami weszłam na górną część domu.Zaczęłam krzyczeć ; ~Łuuuukasz!!! 
Ale nikt nie odpowiadał.Weszłam do jego pokoju... było ciemno.
Nagle ktoś chwycił mnie za romiona krzycząc i zasłaniając mi buzię-"Jedno słowo i nie żyjesz,suko"...
Poczułam lekkie mrowienie w stopach ...a później nie pamiętałam już nic...



Hej ! Oto drugi rozdział moich opowieści.Mam nadzieję ,że wam się spodobał :) Zapraszam do komentowania i przesyłania linków znajomym.Nowy rozdział będzie jutro ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz